Część III - Rozdział drugi

Część III

 

II

 

Konie odjechały, dziewczynki poszły się myć, tylko Karolina usiadła przy stoliku na werandzie. Podparła brodę rękami i pogrążyła się w coraz smutniejszych myślach. Było już zupełnie ciemno i jedynie słabiutkie światło dochodzące z lamp nad stajniami rozświetlało nieco mrok panujący wokół. Ciszę przerywały tylko odgłosy dochodzące ze stajni, takie same jak te, które niepokoiły ich pamiętnej "nocy wilkołaka". Teraz ciche chrupanie siana, pojedyncze stuknięcia kopytem, ciche rżenie, a nawet odgłosy uruchomianego poidła wydawały się Karolinie piękne. Było coraz bardziej melancholijnie i coraz smutniej.
   - Co z tego, że skoki wychodzą jej już całkiem nieźle - myślała - skoro nie będzie mogła tego wypróbować na zawodach... A jeżeli rodzice nie zgodzą się przywozić jej co tydzień tak daleko...  Przecież do klubu z domu trzeba było jechać ponad godzinę... A jeżeli tata tak tylko mówił i po wakacjach wcale nie zechcą jej kupić konia... Dlaczego wszyscy na świecie mogą mieć swoje konie, tylko ona jedna nie... I dlaczego wszyscy mogą jechać na zawody do Rybnika, a ona musi jechać do jakiejś głupiej Tunezji, gdzie na pewno nie ma koni...
    - Co tak siedzisz sama i smutna? - z domu wyszedł pan Mikołaj.
Wzruszyła tylko ramionami. Nie miała ochoty z nim rozmawiać, bo i tak by nie zrozumiał. Ale pan Mikołaj nie dawał za wygraną, usiadł przy stole naprzeciwko, oparł brodę na rękach tak samo jak Karolina i zrobił smutną minę jak gdyby chciał ją przedrzeźniać. Karolina parsknęła śmiechem, bo wyglądał przekomicznie, ale zaraz przypomniała sobie, dlaczego jest smutna, i przestała się śmiać.
    - No, młoda, co się dzieje? - pan Mikołaj nie robił już głupich min, tylko patrzył na nią zupełnie poważnie.
    - Ja nie chcę jechać do tej głupiej Tunezji! - poczuła nagle potrzebę powiedzenia o tym komukolwiek, mógł to być nawet pan Mikołaj - chciałabym pojechać do Rybnika na zawody i na Mistrzostwa! – już prawie krzyczała.
    -To świetnie! -pan Mikołaj uśmiechnął się.
    - Wiedziałam, że pan nic nie zrozumie, szkoda z panem rozmawiać! - była zła, że w ogóle zaczęła.
    - Skoro tak, to nie powiem ci nic więcej - pan Mikołaj próbował zrobić obrażoną minę, ale nie bardzo mu wychodziło i ciągle wyglądał jak gdyby za wszelką cenę chciał ukryć uśmiech.
    - Co pan miał mi powiedzieć?! - Karolina była chyba najbardziej ciekawską osóbką na świecie i gotowa była wszystko wybaczyć za jedną maleńką tajemnicę.
    - Chciałem cię zapytać, czy chcesz pojechać z Fany do Rybnika. Ale skoro szkoda ze mną rozmawiać...
Karolina zerwała się z krzesła. Na moment zaniemówiła, ale trwało to ułamki sekund. Z powrotem usiadła.
    - Przecież muszę jechać z rodzicami na wczasy - odparła zrezygnowana.
    - Kiedy wyjeżdżacie?
    - W poniedziałek.
    - No! A zawody są w sobotę i w niedzielę.
    - Mama się w życiu nie zgodzi...
    - No, skoro wiesz lepiej - w głosie pana Mikołaja wyraźnie było słychać, że to jednak on wie lepiej.
    - Dzwonił pan do domu?! - znowu zerwała się z krzesła.
    - Jasne! Myślisz, że proponowałbym ci zawody, gdybym nie ustalił tego wcześniej z rodzicami?
    - Chyba nie! - odparła Karolina, ale wciąż nie mogła uwierzyć w swoje szczęście – przecież ja nie mam rajtroka ani białych spodni - przypomniała sobie nagle i znowu usiadła.
    - Jutro Żółwik pożyczy ci wszystko, ma być przed południem. Rękawy mogą być troszkę za długie, ale reszta powinna pasować.

Jak należy być ubranym na skokowych zawodach jeździeckich?  >>poczytaj<<

    - To ja muszę lecieć wyczyścić Fany! - Karolina znowu zerwała się z krzesła.
    - Nie świruj, młoda!- pan Mikołaj był wyraźnie rozbawiony zachowaniem Karoliny - jedyne, co teraz musisz, to pójść spać! Na czyszczenie Fany masz jeszcze trzy dni!
    - Panie Mikołaju, pan nie żartuje? - Karolina nagle poczuła, że gdyby to był żart, jakie tutaj wszyscy ciągle sobie robią, to byłaby już na pewno najbardziej nieszczęśliwa na świecie.
    - Nie, nie żartuję - pan Mikołaj spoważniał - nawet ja znam granicę żartu, zmykaj do łóżka!
    - Panie Mikołaju, ale czy ja dam sobie radę?
    - Do łóżka!
Karolina miała jeszcze tysiąc pytań i wątpliwości, ale uznała, że nie warto ryzykować jakiejś grubszej awantury, i że zdecydowanie lepiej będzie teraz pójść spać, a o wszystko wypytać jutro. Melancholijny nastrój i wszystkie smutki znikły jak ręką odjął, przecież jedzie na swoje pierwsze w życiu zawody!

Kiedy dotarła do pokoju, Basia jeszcze nie spała.
    - Gdzie byłaś? - zapytała szeptem.
    -Jadę do Rybnika! - Karolina też chciała odpowiedzieć szeptem, ale zupełnie jej to nie wyszło i szept zamienił się w
pisk!
    - Będziesz startować?! - Basia wybałuszyła oczy.
    - No! Na Fany!
    - Skąd wiesz?! Przecież miałaś jechać z rodzicami na wczasy - Basia za wszelką cenę usiłowała ukryć nutkę zazdrości, co jednak nie bardzo jej się udawało.
    - Pan Mikołaj powiedział mi przed chwilą! Żółwik wrócił, jutro przyjeżdża i przywiezie mi cały strój!
    - Też bym chciała - Basia nie starała się już ukryć smutku, który teraz ją z kolei ogarnął.
    - Przecież na razie nie skaczesz. Na pewno jeszcze pojedziesz! Po wakacjach będziesz mogła jeździć codziennie, a ja tylko w weekendy! - Karolina próbowała pocieszyć Basię, bardzo chciała, żeby wszyscy byli teraz tak szczęśliwi jak ona.
     - Ja bym chciała pojechać, żeby chociaż zobaczyć! - Basia nie czuła się pocieszona.
Nagle drzwi otworzyły się gwałtownie i rozbłysło światło. W drzwiach stał pan Mikołaj, a jego mina nie wróżyła nic dobrego.
    - Wiecie, która jest godzina?!
Dziewczynki usiłowały szybko schować się pod kołdry i udawać, że śpią, ale było już za późno.
    - Karolina, czy ty aby nie chcesz mi pokazać, że zrobiłem błąd, proponując ci zawody?
    - Panie Mikołaju - Karolina usiadła na łóżku, wiedząc, że udawanie snu nie bardzo ma sens - czy Basia może jechać z nami?
    - Oczywiście, że Basia miała z nami jechać, ale teraz muszę się mocno zastanowić, czy którakolwiek pojedzie. Jeżeli jeszcze raz usłyszę choćby szept, nie pojedzie żadna!
Basia nie odważyła się wychylić głowy, ale spod kołdry wydobywało się popiskiwanie, które można było odczytać jedynie jako tłumione objawy radości
    - No to już śpimy - Karolina położyła się z powrotem na łóżku.
    - No to już śpijcie - odparł pan Mikołaj i zgasił światło.

O czym trzeba pamiętać przed wyjazdem na zawody? >>zrób listę<<

c.d.n.